W roku 2016 Ministerstwo Sprawiedliwości przeznaczyło na podwyżki płac asystentów sędziów, urzędników sądowych i innych pracowników sądów kwotę blisko 148 mln zł. Celem założonym przez ministerstwo było podniesienie przeciętnego wynagrodzenia do poziomu 3.777 zł we wszystkich apelacjach (poza apelacją poznańską, gdzie przeciętne wynagrodzenie miało osiągnąć kwotę 3.907 zł). Przed rozdzieleniem środków na sądy miało dojść do wnikliwej analizy wysokości wynagrodzeń w poszczególnych grupach pracowników. NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa szczególnie naciskała na to, by środki były dystrybuowane w taki sposób, by doprowadzić do likwidacji dysproporcji płacowych na grupach stanowiskowych, pomiędzy poszczególnymi szczeblami sądów i stanowiskami pracy o podobnych charakterze i obciążeniu pracą. W czasie rozmów w ministerstwie zostały przyjęte rekomendacje związków zawodowych w tym zakresie i przekazane dyrektorom sądów apelacyjnych. Takie założenie wpisały się w podjęty już w poprzednim okresie plan likwidowania dysproporcji płacowych w sądach w oparciu o środki na podwyżki, o które walczyła w czasie protestu „Solidarność”, który zorganizowano w Warszawie 24 września 2014 roku. W lutym 2015 roku Minister Sprawiedliwości przekazał na ten cel 10 mln. W dniu 16 września 2015 roku odbyło się spotkanie Edyty Odyjas, przewodniczącej MOZ NSZZ „S” Pracowników Sądownictwa z dyrektorem Departamentu Budżetu i Efektywności Finansowej, podsumowujące rozdysponowanie wywalczonych środków. W efekcie rozdysponowania tych niewielkich środków 687 pracowników zostało objętych niewielkimi podwyżkami. Także dyrektorzy sądów ze środków będących w ich dyspozycji podnieśli wynagrodzenia ok. 2,3 tys. pracowników. Trzeba wyraźnie podkreślić, że były to podwyżki niewielkie i w żaden sposób nierekompensujące wieloletniego zamrożenia płac pracowników sądownictwa. Udało się jednak w ten sposób rozpocząć proces dążenia do normalności i likwidowania patologii płacowych, które nawarstwiały się przez wiele lat pod mało uważnym okiem działających dotąd związków zawodowych, które wolały raczej nie narażać się ministerstwu i pracodawcom.
Apelacja gdańska
W roku 2015 apelacja gdańska z puli 10 mln złotych otrzymała ok. 3,5 mln zł. Kwoty tej nie zdecydowano się jednak wykorzystać na podniesienie wynagrodzeń zasadniczych. Większość została rozdana pracownikom w formie jednorazowych nagród, a niekiedy dodatków specjalnych. Uzupełniano z niej braki w funduszu płac, równano wynagrodzenia do poziomu minimalnego.
W roku 2016 na podwyżki w apelacji gdańskiej przeznaczona została kwota 23,5 mln zł. Propozycje rozdysponowania tych środków nie spotkały się z aprobatą pracowników i ich skutkiem było złożenie skarg do ministerstwa. Pracownicy zarzucali, że przy podziale środków kierowano się przede wszystkim chęcią zabezpieczenia środków na pokrycie braków w planie finansowym sądu, a co za tym idzie przeznaczenie środków na inne cele niż założone przez ministerstwo. Zarzuty dotyczyły także braku właściwej współpracy z organizacjami związkowymi oraz organizowanie spotkań dyrektorów sądów niższych szczebli w hotelach zamiast w znajdującej się w zasobach sądu sali konferencyjnej. Efektem niezadowolenia pracowników była kontrola Ministerstwa Sprawiedliwościw sądach apelacji gdańskiej.
Przed rozdzieleniem w apelacji gdańskiej środków na podwyżki odbyły się trzy spotkania z organizacjami związkowymi. W spotkaniach poza MOZ NSZZ „S” Pracowników Sądownictwa udział brali reprezentanci Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP i Związku Zawodowego Pracowników Sądów Powszechnych Apelacji Gdańskiej. W związku z brakiem wspólnego stanowiska związków zawodowych dyrektor Sądu Apelacyjnego w Gdańsku podjął samodzielną decyzję o sposobie podziału środków, powołując się na zasady przekazane dyrektorom na spotkaniu w dniu 16 lutego 2016 roku. Decyzją dyrektora w pierwszym etapie, we wszystkich grupach zawodowych (asystenci, urzędnicy, inni pracownicy) miało nastąpić wyrównanie przeciętnie do średniej 3,4 tys. zł (bez wliczania wynagrodzeń dyrektorów) i zabezpieczenie środków na osiągnięcie przez asystentów kwoty wynagrodzenia zasadniczego na poziomie 3 tys. zł. W drugim etapie miało dojść do przekazania kwoty 242 zł na każdy etat w sądach i wzrostu wynagrodzenia na poziomie apelacji do poziomu 3.642 zł (a uwzględniając wynagrodzenia dyrektorów do założonej przez ministerstwo kwoty 3.777 zł). Zbiorcze kwoty bez podziału na grupy zawodowe zostały przekazane do sądów. Jednak od ministerialnych kontrolerów dowiadujemy się, że pierwotny budżet apelacji gdańskiej na wynagrodzenia został ograniczony. Tym samym nie całość środków na podwyżki została spożytkowana właśnie na ten cel. O tym, jakie instrukcje w zakresie gospodarowania środkami na podwyżki dla pracowników były przekazywane przez dyrektora sądu apelacyjnego dowiadujemy się z pisma prezesa do prezesa Sądu Rejonowego w Bytowie z dnia 11 kwietnia 2016 r.: przydzielone środki muszą pokryć cały budżet sądu na wynagrodzenia w roku 2016, tym samym nie zostały one przekazane na stricte podwyższenie wynagrodzeń zasadniczych. W ten sposób to, co wydawało się dotąd jasne i oczywiste w całej Polsce w apelacji gdańskiej uległo kuriozalnej reinterpretacji. Dodatkowo na poziomie sądu apelacyjnego przejęto od dyrektorów poszczególnych sądów środki zaplanowane dotąd na nagrody jubileuszowe i odprawy emerytalne. Tym samym dyrektorzy poszczególnych sądów na terenie apelacji, wyposażeni w wyjaśnienia idące z sądu apelacyjnego ze środków na podwyżki zaczęli uzupełniać braki.
Kontrolerzy z Ministerstwa Sprawiedliwości negatywnie ocenili przyjęty przez dyrektora Sądu Apelacyjnego w Gdańsku sposób rozdysponowania środków na podwyżki dla pracowników. Dokonywane z tej puli wypłaty na PFRON, regulowanie podstawowych wynagrodzeń, nagród jubileuszowych, odpraw emerytalnych nie spotkało się z aprobatą kontrolerów. Stwierdzili oni jasno, że część środków, które miały trafić jako podwyżki do pracowników sądów apelacji gdańskiej, została wydana niezgodnie z wytycznymi i intencją kierownictwa ministerstwa.
Lektura wystąpienia pokontrolnego pokazuje, że słusznie „S” Pracowników Sądownictwa podnosiła swój głos sprzeciwu wobec tego, co działo się w apelacji gdańskiej. W marcu „Gazeta Sądowa” informowała o tym, że Przewodnicząca MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa wystąpiła do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o podjęcie działań zmierzających do odwołania z funkcji dyrektora Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. „Solidarność” zarzuca dyrektorowi naruszanie przepisów zobowiązujących do przeprowadzania ze związkami konsultacji dotyczących podziału środków finansowych na wynagrodzenia. Pierwszy zarzut nie został potwierdzony w toku przeprowadzonej kontroli.
Sąd Okręgowy w Gdańsku
Skargi pracowników oraz zastrzeżenia związku zawodowego spowodowały kontrole także w Sądzie Okręgowym w Gdańsku i trzech sądach rejonowych. Do gdańskiego sądu okręgowego skierowane zostały środki w wysokości niespełna 1,2 mln zł. W uzgodnieniach dotyczących ich rozdysponowania uczestniczyli reprezentanci NSZZ „S” Pracowników Sądownictwa. Punktem wyjścia do prowadzenia rokowań było pozyskanie przez stronę związkową informacji o strukturze wynagrodzeń. Organizacja związkowa w czasie spotkań z dyrektorem sądu zwracała uwagę na rażące dysproporcje płacowe w tym sądzie oraz zgłaszała zastrzeżenia co do wykorzystywania środków na podwyżki na jakiekolwiek inne cele. Celem „Solidarności” było takie wykorzystanie środków, by doprowadzić do zrównania wynagrodzeń na stanowiskach. Tymczasem wyniki przeprowadzonej kontroli wskazują, że ponad 300 tys. zł przeznaczone zostało na inne cele niż podwyżki. Z protokołów sporządzanych na spotkaniach dyrektora sądu z reprezentantami „Solidarności” wynika, że wielokrotnie zwracano dyrektorowi uwagę na to, że priorytetem jest takie wykorzystanie potencjału przekazanych środków finansowych, by niwelować dysproporcje. Związkowcy tłumaczyli, że nie osiągnie się tego celu wtedy, gdy podwyżki będą przyznawane także osobom już wysoko uposażonym. Dyrektor zarówno w ubiegłym, jak i w obecnym roku składał propozycje takiego podziału środków, które nie wykorzystują w pełni potencjału niwelowania dysproporcji. W tym roku propozycję równego podziału środków na podwyżki uzasadniał m.in. tym, że nie wszyscy otrzymali podwyżkiw zeszłym roku, a także, że miało dojść już wcześniej do zmniejszenia dysproporcji. Optymizmu dyrektora nie podzielili prowadzący kontrolę. Zdaniem kontrolerów przyjęte w 2016 roku zasady rozdysponowania podwyżek tylko nieznacznie zmniejszyły istniejące dysproporcje w wynagrodzeniach. – W naszym sądzie dysproporcje nadal są znaczne – mówią Magdalena Florian i Iwona Mrajska, koordynatorki NSZZ „Solidarność” przy Sądzie Okręgowym w Gdańsku. – W zeszłym roku na skutek błędów w obliczeniach kilkakrotnie modyfikowaliśmy na prośbę Pana Dyrektora powzięte wcześniej ustalenia. Dziś dowiadujemy się, że 6 osób objętych porozumieniem z dnia 7 kwietnia 2017 roku dotyczącym podwyżek nie otrzymało kwot zgodnych z porozumieniem – W zeszłym roku poszłyśmy na kompromis, by naprawić błędy Pana Dyrektora i skierować część kwoty przeznaczonej na podwyżki dla asystentów sędziów. W tym roku ukłon w stronę urzędników poszedł ze strony Pana Prezesa – mówi M. Florian. –Koordynatorzy NSZZ „Solidarność” przy S.O. w Gdańsku dążą do wypracowania długofalowej strategii poprawy warunków pracy i płacy. Takie problemy, jak znaczne dysproporcje w płacy na tym samym stanowisku wymagają wieloletniej konsekwentnej polityki finansowej.
Sądy Rejonowe
Kontrolą ministerstwa w zakresie sposobu rozdysponowania środków na podwyżki objęte zostały także trzy sądy rejonowe: w Bytowie, w Malborku i w Miastku. W dwóch z nich (w Bytowie i Miastku) nie zostali powołani dyrektorzy i są to tzw. sądy funkcjonalne, a funkcję dyrektora sprawuje w nich dyrektor sądu okręgowego w Słupsku.
Sąd Rejonowy Malborku w roku 2016 na podwyżki otrzymał kwotę ok. 380 tys. Koordynator NSZZ „S” PS przekazał dyrektorowi sądu rejonowego pisemną propozycję, by całość tych środków przeznaczona została na faktyczne podniesienie wysokości wynagrodzeń zasadniczych z ukierunkowaniem na niwelowanie dysproporcji płacowych. Jak czytamy w wystąpieniu pokontrolnym, związki zawodowe podnosiły, że żadna część tych środków nie może być przeznaczana na inne cele. W wyniku prowadzonych uzgodnień doszło do zawarcia porozumienia, w którym strona związkowa zagwarantowała pracownikom na poszczególnych stanowiskach minimalne wynagrodzenia, a środki pozostałe po ich osiągnięciu pozostawiła do samodzielnej dyspozycji dyrektora. Sposób rozdysponowania środków w Malborku został oceniony pozytywnie i jest to jedyna taka ocena z wszystkich kontrolowanych sądów. Zastrzeżenie kontrolerów budziło jednak przedstawianie nierzetelnych informacji o środkach finansowych znajdujących się w dyspozycji dyrektora oraz danych liczbowych. Być może dla kontrolerów to nowość, za to dla związków zawodowych niestety powszechny element działalności.
W Sądzie Rejonowym w Bytowie związki zawodowe nie uczestniczyły w uzgodnieniach dotyczących podziału środków na podwyżki. Do objęcia tego sądu działalnością „Solidarności” doszło na dwa dni po dokonaniu podziału przez prezesa sądu z dyrektorem Sądu Okręgowego w Słupsku. W tym sądzie plany związane z dzieleniem podwyżek spotkały się z oporem prezesa sądu, który wniósł swój sprzeciw – czemu trudno się dziwić. Z kwoty 203,5 tys. do sądu trafiło zaledwie 42 tys. zł (sic). Zdaniem dyrektor priorytetem były zabezpieczenia braków w planie finansowym wynagrodzeń, a kwotę blisko 161 tys. pochłonęły „niedobory środków finansowych na wynagrodzenia w skali roku 2016”. Wyniki kontroli wskazują, że niespełna 31% środków została wydana na cel, na który była przeznaczona. Przypadek Sądu Rejonowego w Bytowie pokazuje, jak istotną funkcję pełnią organizacje związków zawodowych w procesie kontroli nad wydawaniem środków z funduszu płac. Bytowscy pracownicy ze zorganizowaniem spóźnili się zaledwie kilka dni.
Sąd Rejonowy w Miastku jest następnym skontrolowanym sądem funkcjonalnym podlegającym dyrektor słupskiego sądu okręgowego i kolejnym, który w chwili podziału środków na podwyżki nie miał narzędzia w postaci związku zawodowego. Tam nie prowadzono więc uzgodnień z pracownikami, którzy do NSZZ „S” PS przystąpili dopiero po tym, gdy decyzje zapadły. W efekcie z 232,5 tys. aż 109 tys. wydano na inne cele. Stąd też ocena kontrolerów nie mogła być inna niż negatywna.
Analiza wystąpień pokontrolnych prowadzi do kilku wniosków. Po pierwsze pracownicy bez narzędzia, jakim jest związek zawodowy, są bezradni wobec planów powziętych przez pracodawcę. Sam fakt przystąpienia do związku zawodowego nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale znacząco poprawia sytuację pracowników. Tak bowiem skonstruowany jest system prawny, że w sferze budżetowej wyłącznie przez związki zawodowe pracownicy mogą w rzeczywisty sposób wpływać na sytuację płacową w swoich zakładach pracy. Oczywiście warunkiem jest to, że będzie to organizacja posiadająca zgodnie z prawem przymiot reprezentatywności, zdolna podjąć wyzwanie i ryzyko ewentualnego sprzeciwienia się zamiarom pracodawcy. Oczywiście nie dotyczy to organizacji związkowych, które powstają w sądach po ostatnich podwyżkach – nawet z inicjatywy pracodawcy lub przy jego pomocy… Ich zadaniem jest wspieranie pracodawcy. Drugim wnioskiem jest konieczność prowadzenia przez dyrektorów sądów dialogu ze związkowcami. Przepisy nakładają na pracodawców w jednostkach budżetowych bezwzględny obowiązek uzgadniania zasad dysponowania funduszem płac – nie żadnych konsultacji, ale faktycznych uzgodnień – czyli wypracowywania konsensusu. By to osiągnąć, pracodawca nie ma innej drogi jak informować związkowców o sytuacji, przekazywać im dane i wyjaśniać zajmowane przez siebie stanowisko. Z jednej strony nie może on bowiem samodzielnie podejmować decyzji, gdy w otoczeniu ma związek zawodowy, a z drugiej to wyłącznie on ponosi odpowiedzialność za efekty decyzji. I ostatni, chyba najważniejszy, a wynikający z przykładów, które w ostatnich latach przyniosło nam życie: warto czasem słuchać związków zawodowych. W apelacji krakowskiej już kilka lat wcześniej próbowały zainteresować decydentów swoim zaniepokojeniem – zanim afera związana z wyprowadzaniem środków z państwowej kasy stała się medialna. Jak się okazuje w apelacji gdańskiej, także nie bez powodu podnosiły rwetes.
NOTA Z 30.05.2017: Po zamknięciu numeru otrzymaliśmy informację z Sądu Okręgowego w Gdańsku. Rafał Terlecki – rzecznik prasowy sądu poinformował nas, że sąd „ma czas na ustosunkowanie się do zaleceń pokontrolnych z dnia 16 maja 2017 do dnia 2 czerwca 2017 roku”. Po tym terminie możliwe będzie uzyskanie wypowiedzi przedstawiciela sądu. W wystąpieniach pokontrolnych czytamy, że jednostkom kontrolowanym nie przysługują środki odwoławcze. Zgodnie z dokumentem ministerstwo oczekuje informacji o sposobie realizacji zaleceń pokontrolnych, wykorzystaniu wniosków lub przyczynach ich niewykorzystania albo o innym sposobie usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości.